Chciałoby się powiedzieć „spływamy przed Covidem” albo „A jednak się udało”!!. Długo oczekiwany i zapowiadany, przez nowy zarząd naszego stowarzyszenia, spływ kajakowy po rzece Warcie na odcinku od miejscowości Ląd do Czerwonaka, udało się zrealizować przy sprzyjającej pogodzie i w dobrych humorach! 26-tego grupa składała się z członków stowarzyszenia oraz sympatyków i liczyła 22 osoby. Najmłodszy wśród nas Leon skończył 12 lat a najstarszy pan Jurek 73. Wyjazd z Kicina autobusu oraz samochodu z przyczepą towarowa, musiał zrobić wrażenie, bo na pętli żegnała nas spora grupka mieszkańców. Kajaki miały czekać w pierwszej marinie. Plan zakładał, że trasę przepłyniemy w 4 dni. Cała trasa ok. 132 km podzielona została przez p.Bogusława Grygiera na odcinki:
- / Dzień 1. Start: Ląd – meta: Nowe Miasto nad Wartą.
Łącznie 42 km.
Lądowanie w marinie Przystań pod Bocianem…. Fajnie jest!. W Lądzie planowany był pobyt na terenie zakonu cysterskiego, którego jednak nie udało nam się zwiedzić z przewodnikiem. Nie zgrały się czasowo godziny pracy przewodnika z naszym startem, ale każdy chętny zapoznał się z imponującą historią tego miejsca, gdzie liczni królowie często przebywali. W międzyczasie dostarczono 2 osobowe kajaki. Tuż przed startem – każdy z nas poczęstował się świeżą drożdżówką bądź pączkiem i nabrał dodatkowej energii. Rzeka czekała na nas tuż za cyplem… cicho, szeroko, zielono a piękna, słoneczna pogoda zapraszała do relaksu.



27.07.2021 / Dzień 2 – Start: Nowe Miasto nad Wartą – meta: port rzeczny Śrem.
Trasa ok.33 km.
O ile pierwszego dnia płynęliśmy raczej wśród pól tak teraz krajobraz nieco się zmieniał. Brzegi częściowo porastały nadbrzeżne krzewy i lasy. Pogoda nadal sprzyjała, rzeka jednak nie pozwalała na zupełnie bierne siedzenie w kajaku, ponieważ koryto mocno meandruje przez co nurt zmienia się co kilkadziesiąt metrów. Naszej grupie nadal pilnie przyglądają się czaple siwe, podfruwając Baza w Śremie nie była – jak obiecywał od miesiąca zarządca – przygotowana na nasz pobyt. Tutaj natrafiliśmy na problemy techniczne różnego rodzaju. Jednak cóż to za problem na wytrawnych wodniaków? – zrobić prysznic z węża ogrodowego albo poszukać toalety z saperką w terenie? Na szczęście baza sąsiaduje z otwartymi terenami. Wieczór był pogodny więc „ruszyliśmy w miasto”, by sprawdzić kuchnię regionalną. Polecamy – było warto! W nocy padało chwilę. Jednak zanim się zdołaliśmy pozbierać po śniadaniu, wszystko zdążyło wyschnąć. Słońca znowu dla nas wróciło.


- Dzień 3 – Start port rzeczny w Śremie – meta: plaża w pobliżu drewnianego kościoła w Rogalinku. Odcinek ok. 27 km. Po kolejnym, rozkołysanym i słonecznym, dniu czekała na nas przestań na „dziko” w Rogalinku. Tutaj, wiedząc wcześniej o sytuacji, zostały zamówione WC-Toytoy oraz stacja z wodą do mycia. Wieczór chciał nam popsuć humor krótkotrwałym deszczem, lecz byliśmy i na to przygotowani, zamawiając kolację w klimatycznej restauracji przypominającej jeden z pawilonów poznańskiej palmiarni… polecamy i to miejsce.

- Dzień 4 – Start: Rogalinek – meta: marina Czerwonak.
Ok.32 km
Na ostatni dzień przywitał nas słonecznym porankiem. Na brzegach pojawiało się coraz więcej zabudowań – to znak, że zbliżamy się do Lubonia i Poznania. Czasu dużo, więc wodniackim zwyczajem robimy z kajaków „tratwę” i płyniemy tak kolejne kilometry. Dopływamy do Poznania – będzie czas na przerwę lody na przystani przy Wartostradzie. Przed nami jeszcze 40 min. do celu….. a tam nasza czerwonacka marina, która w porównaniu z opisanymi powyżej sprawia wrażenie wręcz doskonałe. Widać dbałość o czystość, organizację i otwrtość w stosunku do gości. Brawo dla Akwenu. Dodatkowo czekała na nas jeszcze jedna niespodzianka! Znowu świeże drożdżówki!! Słodki początek – słodki koniec. Łącznie 134 km i chciałoby się więcej.

Robert Miciniak
Uczestnik spływu